Czarna lista Polskiej Izby Turystyki

Polska Izba Turystyki zamiast koncentrować swoje działania na eliminowaniu nieuczciwych właścicieli firm świadczących usługi turystyczne, wpadła na pomysł założenia czarnej listy, chociaż to nazewnictwo nie podoba się przedstawicielom izby. To na niej zamiast złodziejskich biur turystycznych znajdą się nazwiska niepokornych klientów. Ponieważ lista nie jest oficjalna, izba przystąpiła do działań, które w rezultacie mają spowodować „monitoring nieuczciwych klientów”.

Nieoficjalnie wiadomo, że lista z nazwiskami nadmiernie wymagających klientów, a także z tymi niepokornymi, istnieje już od kilku miesięcy. Jest przekazywana wewnętrzną pocztą pomiędzy biurami turystycznymi mającymi siedziby w każdym większym mieście. Ale czarna lista niesfornych klientów to nie jedyny pomysł szefów turystyki. Chcą też powołać arbitra turystycznego. Jego zadaniem byłoby rozstrzyganie spornych kwestii w toczących się przed sądami procesach. Oczywiście tymi – pomiędzy biurami a ich klientami. O ile ten pomysł nie wywołuje sprzeciwów, o tyle czarna lista turystów i wczasowiczów nie tyle niepokoi, co wręcz oburza. Nazwiska których osób mogą trafić na taką listę? Według jednego z gdańskich biur podróży nawet takich, a może zwłaszcza takich, które będąc za granicą potrafią robić zdjęcia przyhotelowym śmietnikom, aby po powrocie do kraju domagać się zwrotu kosztów. Dlaczego? Zdjęcie ma być dowodem na to, że właśnie wypoczywał w takich warunkach.

– To ma być sposób na naciągaczy, takich klientów nikt nie chce – usłyszeliśmy. Z kolei Zdzisław Koliński, wiceprzewodniczący Rady Oddziału Pomorskiego Polskiej Izby Turystyki w Gdańsku mówi, że izba tego problemu nie poruszała, że pierwszy raz o takiej czarnej liście w ogóle słyszy.

– To chyba bardziej problem warszawski niż pomorski – powiedział „Głosowi”. – Owszem, przed wejściem w życie naszej ustawy mówiło się o zagrożeniu nieuczciwymi klientami, ale przynajmniej teraz pomorska izba tego problemu nie poruszała. Są ważniejsze sprawy: walka o przetrwanie biur.

Czasy nastały bardzo dla nas ciężkie, dookoła recesja. Jan Korsak, prezes Polskiej Izby Turystyki w rozmowie z reporterem „Głosu” zaprzeczył, aby lista istniała, a kiedy zapytaliśmy czy jest pewny, że nie istnieje także nieoficjalnie…

– No, to są rzeczy nieoficjalne – potwierdził J. Korsak. – Taka lista zawsze była i biura między sobą się nią wymieniają. Zresztą w każdym rodzaju działalności są takie rejestry naciągaczy.

Dlaczego PIT sięga po taki środek? Co jest powodem? Według prezesa PIT zdecydowanie więcej jest naciągaczy wśród klientów niż oszukańczych biur turystycznych. Członkowie PIT próbują się bronić.

– To media nazwały listę czarną, my skłonni jesteśmy to planowane przedsięwzięcie nazwać monitoringiem – wyjaśnia J. Korsak.

– Przede wszystkim prezes Polskiej Izby Turystyki powinien odpowiedzieć na pytanie, na podstawie jakich przepisów prawa taką listę izba utworzyła albo chce utworzyć i jakim celom ma służyć – powiedziała „Głosowi” Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzecznik prasowy generalnego inspektora ochrony danych osobowych. – Z całą pewnością każda osoba, która uważa, że jej dane, które są prawnie chronione, na takiej liście się znalazły bez jej wiedzy i zgody, ma prawo napisania skargi do Biura Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.

Źródło: Głos Wybrzeża

Author: Jaszewski

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *