ITF kontrolował w minionym tygodniu statki we wszystkich portach europejskich, również polskich. Tym razem szczególnie zwracano uwagę na to, kto prowadzi rozładunek i załadunek statków. Problem w tym, że projekt dyrektywy Unii Europejskiej dopuszcza, by prace te wykonywali ludzie bez właściwych kwalifikacji lub marynarze, a ta pozorna oszczędność może być niebezpieczna.
ITF (Międzynarodowa Federacja Transportowców) postawiło sobie w minionym tygodniu 3 cele i je osiągnęła. Organizacja przekazała portowcom i marynarzom informację o tym, że projekt dyrektywy Unii Europejskiej zagraża ich bezpieczeństwu i może spowodować w portach zwolnienia grupowe. Przypomnijmy, że jeśli projekt tej dyrektywy zostanie przyjęty w obecnym kształcie, pracę załadunku i rozładunku statków będą mogły wykonywać osoby niewykwalifikowane w tym kierunku. To działanie niebezpieczne zarówno dla tych pracowników, jak i dla statku i jego załogi, bo niewłaściwie zamocowany ładunek może nawet być przyczyną katastrofy. Po drugie – we wszystkich polskich portach przeprowadzono inspekcje na statkach. Raporty o tej akcji wraz z informacją, że pisze o niej polska prasa zostały przekazane do centrali ITF w Londynie i znalazły się w obiegowych informacjach w całej Europie.
– To sygnał z Polski dla Parlamentu Europejskiego, że my jako związkowcy, marynarze i portowcy jesteśmy przeciwko tej dyrektywie – mówi Andrzej Kościk, inspektor ITF, krajowy koordynator europejskiego tygodnia akcji w Polsce.
Trzecim celem było przeprowadzenie inspekcji – inspektorzy sprawdzali warunki pracy i portowców, i marynarzy, czy na jakichś statkach nie trwają prace przeładunkowe wykonywane przez osoby spoza portu.
– W czasie kontroli 28 statków okazało się, że na jednym statku mocowanie i rozmocowywanie wykonują marynarze – wyjaśnia Andrzej Kościk. – To był statek drugiego rejestru duńskiego czyli duński armator zapewne dla obniżenia kosztów własnych stosuje mocowanie i rozmocowywanie kontenerów siłami załogi statku, a nie portowców. W tej sytuacji zwróciliśmy się do dyrekcji portu z prośbą o natychmiastowe wyjaśnienie tej sytuacji. Wiemy też o norweskim statku II rejestru, który dopiero płynie do portu w Gdyni i według naszych informacji ma zamiar sam (czyli siłami marynarzy) załadować na pokład drzewo, które leży w porcie Gdynia. Również w tej sprawie skierowaliśmy stosowne pismo do dyrekcji portu Gdynia. Czy to jest prawda, a jeśli tak, to dlaczego port się na to godzi? Być może są jakieś merytoryczne przesłanki, ale my o tym nie wiemy. Chcemy walczyć w cywilizowany sposób.
Inspekcje ujawniły również, że na dwóch statkach armatorzy nie mieli odnowionych układów zbiorowych pracy dla swoich załóg. Już przystąpiono do renegocjacji i odnowienia tychże układów.
Źródło: Głos Wybrzeża