Gdyński SLD domaga się od prezydenta Gdyni, aby odciążył podatkowo Stocznię Gdynia S.A. Chodzi o kwotę równą budżetowi płac dla kilkuset stoczniowców. Prezydent pyta: „Którą szkołę mam zamknąć?”
Rada Miejska SLD podjęła uchwałę dotyczącą „Strategii rozwoju Gdyni w latach 2003-2013”. Jako opozycja podkreśla, że pewne jej elementy trzeba zmienić, inne nadzorować. Zauważa też, że jeszcze nie wybrano rady ds. strategii.
– Nasze obawy skupiają się głównie na obciążeniu budżetu – mówi Janusz Kupcewicz-Szwoch, wiceprzewodniczący RM SLD i radny Gdyni. – Na ostatniej sesji rady miasta podjęliśmy uchwałę o dodatkowym zadłużeniu miasta o kolejne 10 mln zł. Podkreślamy wysoki poziom opłat lokalnych w Gdyni. Zauważamy braki w zharmonizowaniu strategii miasta z przedsiębiorstwami. Miastu udaje się sharmonizować strategię z portem, ale istnieją inne duże przedsiębiorstwa o znaczeniu kluczowym dla miasta, takie jak stocznia. Będziemy robić wszystko, żeby przekonać prezydenta, aby ułatwił sytuację finansową, która panuje obecnie w Stoczni Gdynia. Może on zastosować ulgi w podatkach od nieruchomości, może ten podatek anulować w całości, znieść, odciążyć stocznię, anulować odsetki. Na razie taka decyzja nie została podjęta. Stoczni trzeba również w ten sposób pomóc. To poważna kwota – co najmniej budżet płac dla kilkuset osób.
Co na to prezydent? Przyznaje, że sytuacja stoczni jest bardzo poważna. Nie ma nic przeciwko prowadzeniu przez SLD debaty na ten temat, ale w granicach własnej odpowiedzialności.
– To właśnie m.in. brak mądrych i wyprzedzających działań rządu Leszka Millera sprawił, że stocznia dzisiaj znajduje się w takiej sytuacji – stwierdza Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. – Przerzucanie na samorząd lokalny odpowiedzialności za sytuację stoczni jest jakimś żartem. Stocznia Gdynia jest zobowiązana do zapłaty miastu kwoty ponad 15 mln zł. To niebagatelne pieniądze, których nie egzekwujemy. Od dawna trwają negocjacje co do korzystnego dla stoczni harmonogramu i formy spłat. Np. rozmawiamy na temat obiektów, które stoczni są być może zbędne. Miasto mogłoby je przejąć i dzięki temu rozwiązać problem rosnącego zadłużenia. Jeżeli ktoś zakłada, że miasto ma zrezygnować w ogóle z takiej należności, to ja bardzo proszę, żeby pan Kupcewicz-Szwoch czy RM SLD precyzyjnie powiedziała, którą szkołę mam zamknąć, albo jakich działań socjalnych mam zaniechać?
– Chyba panu prezydentowi Szczurkowi pomylił się kalendarz? – zastanawia się Andrzej Różański, poseł SLD. – Jakby zapomniał w którym roku żyje. Rząd Leszka Millera jak na razie wykonał wszystkie możliwe ruchy, żeby utrzymać stoczniowe kontrakty. A to w końcu polityczny przyjaciel pana prezydenta Szczurka doprowadził do takich rozporządzeń stoczniowych, które stały się przyczyną porażki. Mam tu na myśli pana Janusza Śniadka, który był w radzie nadzorczej tej stoczni i wielu innych działaczy ruchu, który pan Wojciech Szczurek reprezentuje, a bierność poprzedniego rządu, który wspierał dzielnie pan prezydent była przerażająca. Dzisiaj rząd premiera Millera doprowadził do tego, że stocznia zaczęła wypłacać wynagrodzenia pracownikom. Również ten rząd udzielił gwarancji na produkcję stoczniową i przedstawił realny program restrukturyzacji całego sektora stoczniowego.
Źródło: Głos Wybrzeża