Wejherowo – Aquarena ukarana

Bilans powołanej pięć lat temu przez władze Wejherowa i grupę biznesmenów Spółki Akcyjnej „Aquarena” okazał się bardziej niż mizerny. Zamiast pięknego aquaparku są jedynie straty finansowe i długi, a zarząd spółki ukarany został grzywną.

Sprawa wejherowskiego basenu ciągnie się już bez mała dziesięć lat, będąc w okresie kampanii wyborczych do samorządów swoistą „kiełbasą wyborczą”. Wejherowianie mają jeszcze w pamięci słowa dzisiejszego prezydenta miasta Krzysztofa Hildebrandta, który, będąc wtedy tylko członkiem zarządu, głośno obwieszczał wszem i wobec, że za rok on jako pierwszy skoczy „na główkę” do odremontowanego basenu. Minęły dwie kadencje i do pustych, zdewastowanych niecek dawnego pięknego basenu skaczą jedynie żaby.

W tzw. międzyczasie z inicjatywy władz miasta powstało stowarzyszenie „Kryta Pływalnia” a nieco później, gdy zmieniła się koncepcja i zamiast basenu postanowiono wybudować wielki aquapark, Spółka Akcyjna „Aquarena”. Do „Aquareny” przystąpiło miasto (wnosząc aportem kilka hektarów ziemi, na której powstać miał park wodny), stowarzyszenie „Kryta Pływalnia” i kilku miejscowych biznesmenów. Okazało się jednak, iż rzeczywistość zweryfikowała plany spółki i już grubo ponad rok temu było jasne, że z zamierzeń wybudowania parku wodnego nic nie wyjdzie. Dały temu zresztą wyraz władze miasta, nawiązując rozmowy z ówczesnymi władzami powiatu w sprawie wspólnej budowy dwóch basenów.

Pomysł wydawał się realny: przy Zespole Szkół Elektrycznych znajdujących się obok dawnego miejskiego basenu miała powstać kryta 25-metrowa pływalnia połączona w jedno z wyremontowanym dawnym odkrytym basenem. Było to kilka miesięcy przed ostatnimi wyborami do samorządów (pisaliśmy o tym w „GW” z 9.04.2002 r.)

Niestety, po wyborach sprawa padła. Być może za sprawą zmian kadrowych i nie najlepszych stosunków między władzami miasta i powiatu.

Kolejnym krokiem świadczącym o świadomości władz miasta co do bankructwie idei aquaparku, było rozpoczęcie budowy krytej pływalni w Zespole Szkół nr 3. Mimo to „Aquarena” istniała nadal, choć pojawiały się głosy o konieczności jej likwidacji i wycofaniu aportu wniesionego przez miasto („Głos Wybrzeża” z 16.04.2002 r.). Było to możliwe, gdyż władze miasta zabezpieczyły się zastrzeżeniem w umowie spółki, że w razie nierozpoczęcia budowy parku wodnego do lipca 2002 r. aport w postaci gruntów zostanie wycofany bez obciążeń.

„Aquarena” ukarana

Niektórzy z realniej patrzących akcjonariuszy spółki postanowili pod koniec ub. roku wycofać się z niej. Rezygnacje złożył przewodniczący siedmioosobowej rady nadzorczej, współwłaściciel „P&P” Paweł Piechota, a później właściciel „Textelu” Jan Naskręt, członek rady.

– Utopiłem już dość pieniędzy w spółce – twierdził Paweł Piechota, składając rezygnację. – Sprawa jest nierealna, zadłużenie rośnie i ja nie mam zamiaru więcej dokładać do tego interesu.

Jak działała spółka, przynajmniej w ostatnim okresie, świadczy o tym poniższa sprawa. 4 września br. Sąd Rejonowy w Gdańsku Wydział XVI Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego postanowił ukarać grzywną zarząd „Aquareny” za złamanie art. 594 par. 2 ksh, który mówi, że „kto, będąc członkiem zarządu dopuszcza się do tego, że spółka przez czas dłuższy niż trzy miesiące wbrew prawu lub umowie pozostaje bez rady nadzorczej w należytym składzie – podlega grzywnie do 20 tys. zł”.

Sąd okazał się dość wyrozumiały i nałożył grzywny po 200 zł na trzech członków zarządu: Jana Misztala, Ryszarda Jakubka i Romana Rybaka. Dla wyjaśnienia: chodziło o to, że po rezygnacji z rady złożonej przez Pawła Piechotę i Jana Naskręta przez ponad trzy miesiące nie uzupełniono jej składu do wymaganych umową siedmiu osób.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, „Aquarena” ma być rozwiązana i przygotowywany jest w tej sprawie stosowny wniosek do sądu.

Pozostają problemy

Przez okres swojej „działalności” spółka poniosła koszty w wysokości ponad 400 tys. zł. Zostawiła też dług około 250 tys. zł. Poniesione koszty to strata udziałowców, przede wszystkim biznesmenów i stowarzyszenia „Kryta Pływalnia”. Co jednak z długami? Kto je pokryje w sytuacji, gdy część udziałowców uważa, że powstały z winy zarządu i nie tylko nie chce uczestniczyć w ich spłacie, ale mówi wręcz, że będzie się domagać rekompensaty za poniesione straty? Czy obciążą one grunty wniesione jako aport rzeczowy przez władze miasta, a ponoć dotąd nie wycofane? (Jak twierdzi były przewodniczący rady nadzorczej „Aquareny”, Paweł Piechota, tak właśnie jest.)

Sprawa prywatnych pieniędzy nie za bardzo nas interesuje, możemy co najwyżej współczuć tym, którzy je w spółce utopili, jednak dobro publiczne tak. Postanowiliśmy sprawę wyjaśnić. Niestety, w „Aquare=

nie” telefon uporczywie milczy (ponoć nie zapłacony), a wiceprezydent Wejherowa, Wojciech Kozłowski, odpowiadający za sprawy gospodarcze, gdy zorientował się o treści prostych w gruncie rzeczy pytań, zamiast udzielenia odpowiedzi zażądał przysłania pytań na piśmie. Spełniamy więc prośbę wiceprezydenta i zadajemy je nie tylko na piśmie, ale i publicznie.

Pierwsze pytanie: Czy prezydent wycofał ze spółki „Aquarena” aport rzeczowy w postaci gruntów, na których miał być budowany park wodny, do czego miał prawo już w lipcu ub. roku, a jeśli tak, to kiedy?

Pytanie drugie: Czy aport był obciążony jakimiś wierzytelnościami, a jeżeli tak, to w jakiej wysokości?

Pytanie trzecie: Jeżeli władze miasta nie wycofały aportu, to z jakich przyczyn i jak postąpią, gdy okaże się, że grunty obciążone są wierzytelnościami?

I to wszystko, panie wiceprezydencie. Oczekujemy odpowiedzi. Na piśmie. W imieniu mieszkańców.

Mirosław Odyniecki

Źródło: Głos Wybrzeża

Author: PomorskieFirmy

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *