Szczecińska firma Żegluga Pomorska zamierzała w Gdyni rozwinąć działalność. Załatwiła formalności, i z nadzieją, że dalszych przeszkód nie ma, sprowadziła pierwszy statek. Jednostka nie może być odprawiana w Gdyni przez służby graniczne, bo nie ma dla niej miejsca w istniejących przejściach granicznych. Nie może jednak wybudować terminalu, bo proponowane miejsce nie ma statusu przejścia granicznego. By taki status był – potrzebny jest… terminal.
Żegluga Pomorska w lutym 2003 wydzierżawiła od „Dalmoru” na 10 lat nabrzeże kutrowe w basenie Prezydenta. Władze Gdyni zgodziły się na budowę terminalu. Miała powstać turystyczna linia żeglugowa Gdynia-Bałtijsk. Od sierpnia przy nabrzeżu stoi m/v „Dolfijn” (na 600 pasażerów) i trwają boje o uruchomienie linii. ŻP stara się o możliwość odprawy swojej jednostki z basenu Prezydenta w systemie burtowym – do czasu wybudowania terminalu. Bez skutku. Wczoraj ŻP zaprosiła dziennikarzy na konferencję.
– To akt rozpaczy – mówi Ryszard Naklicki, prezes zarządu Żeglugi Pomorskiej. – Statek przez cały sezon stoi w basenie, jak pomnik. Służby graniczne zasłaniają się przepisami unijnymi, które jakoby są tak ostre, że nie pozwalają uprawiać żeglugi przez nasz statek. Natomiast z prywatnego terminalu, 100 m obok, przez cały sezon kursuje regularnie statek firmy konkurencyjnej. Odprawiany jest z kiwającego się pontonu.
Firma ma komplet dokumentacji (łącznie z pozwoleniem na budowę) niezbędnej do wybudowania terminalu.
– Powstał problem: Straż Graniczna nie może zaopiniować pozytywnie tej dokumentacji, ponieważ nabrzeże kutrowe nie ma jeszcze statusu przejścia granicznego. Jednocześnie Straż Graniczna nie zaopiniuje pozytywnie miejsca odpraw granicznych na nabrzeżu kutrowym bo… nie ma tam terminalu. Nie bardzo wiemy o co chodzi – próbuje zrozumieć prezes Naklicki.
Zdaniem Straży Granicznej, zarzuty, że te służby utrudniają działalność Żeglugi Pomorskiej, to przesada i nieporozumienie, bo Straż Graniczna nie jest stroną w tym sporze.
– Myślę, że tu wkradło się nieporozumienie – uważa kmdr Edward Bukowski, naczelnik wydziału granicznego Oddziału Morskiego Straży Granicznej. – Żegluga Pomorska błędnie ocenia stan rzeczy. Wspomniana firma konkurencyjna działa od roku 2001, kiedy stworzyła tę pływającą przystań. Zgodnie z wymogami UE te warunki już nie są odpowiednie. W przypadku niestworzenia stałej infrastruktury, z dniem 1 stycznia zaprzestajemy odprawy. Jeśli chodzi o zgodę na wybudowanie terminalu przy basenie Prezydenta, to nabrzeże nie jest jeszcze w zasięgu terytorialnym przejścia granicznego. Po drugie to nie Straż Graniczna wyraża taką zgodę, a Ministerstwo Infrastruktury. 10 października odbyło się spotkanie i przedstawiciele tego ministerstwa odmówili udzielenia takiego uprawnienia Żegludze Pomorskiej.
– Na tym spotkaniu padały pytania ze strony przedstawicieli poszczególnych departamentów Ministerstwa Infrastruktury. „Czym tłumaczy Komenda Główna Straży Granicznej fakt, że istnieje prywatne przejście graniczne?” Odpowiedziano, że to są jakieś zaszłości i wymaga to zbadania – ripostuje prezes Naklicki. – Efekt był taki, że służby graniczne odmawiają odprawy na terenie Gdyni naszego statku, mimo że myśmy przystosowali go do odpraw na burcie i nie ma – podkreślam – żadnych przeszkód formalnych.
Statek stoi na wodach Zarządu Portu Gdynia. ŻP ma pełne poparcie portu, władz Gdyni i prezydenta, władz Dalmoru. I co z tego? Firma po drodze była odsyłana przez służby graniczne na terminal pasażerski w Gdyni, ale jest on wydzierżawiony dla Stena Line, a jednocześnie trwa jego modernizacja. ŻP nie może być tu odprawiana. Została zmuszona do opuszczenia Gdyni i rozpoczęcia rejsów z Gdańska. Udało się to w końcu wczoraj. Jednak z Gdańska jednostka ŻP będzie pływała tylko od poniedziałku do piątku. W sobotę i niedzielę nie ma tu dla niej miejsca.
– Zwróciliśmy się o zgodę na zabieranie pasażerów z nabrzeża Ziółkowskiego tuż obok – dodaje Ryszard Naklicki. – Niestety, otrzymaliśmy odmowę odpraw bez jakiegokolwiek uzasadnienia. W środę po południu zwróciliśmy się z zawiadominiem, że w sobotę chcemy podejść do portu Gdynia i żądamy wskazania przez służby graniczne miejsca odprawy pasażerów. Czekamy na reakcję.
A plany były piękne: od wiosny ŻP chciała uzupełnić połączenie między Gdynią a Helem (ma 7 jednostek). Dysponuje dużym promem na 98 TIR-ów – chce uruchomić regularne połączenie między Bałtijskiem a Gdynią. Na razie ŻP straciła kilkaset tysięcy zł (dzierżawa nabrzeża, utrzymanie części załogi i utrzymanie zdolności żeglugowej statku). Sprawa wiąże się też z miejscami pracy (30 osób z rejonu Trójmiasta na początek).
Źródło: Głos Wybrzeża