Fałszywi marynarze

Marynarze są pomysłowi. Jeden „odmłodził się” o 10 lat, inny dwukrotnie „awansował” – choć tylko w sfałszowanych papierach. Najczęściej podrabiane dokumenty to dyplomy mechaników okrętowych, od których zależy… bezpieczeństwo statków. Urząd Morski w Gdyni wykrywa coraz więcej fałszerstw.

Najwięcej jest podrobionych dyplomów mechanika okrętowego czyli starszego mechanika (to najwyższy dyplom w dziale mechanicznym). W 2002 r. pojawiły się 4 takie dyplomy. Fałszywych drugich mechaników czyli ich zastępców było 6. Razem to 10 osób z 19, którym zakwestionowano dokumenty. Reszta to „drobiazgi”: 4 starszych marynarzy, 3 osoby ze świadectwami GMDSS (dokument wydawany przez agencję radiokomunikacyjną dla oficerów wachtowych), książeczka marynarska, świadectwo szkolne.

– Właśnie „urodziła” nam się kolejna sprawa (dokumenty już przekazałam do prokuratury) – mówi Grażyna Ludwiczyńska, główny specjalista kierujący zespołem dokumentów żeglarskich i kwalifikacyjnych w Urzędzie Morskim w Gdyni. – Znów mamy dwóch „starszych mechaników”, trzech „drugich mechaników” i trzech „mechaników wachtowych”. W tym roku dotychczas odkryliśmy 13 fałszerstw. Reszta to „oficer wachtowy”, motorzysta, trafił nam się jeden kucharz i jeden elektryk. Pracujemy też nad nieprawdziwym świadectwem liceum. Podłożył je nam mężczyzna, któremu do papierów marynarza nie było to potrzebne, ale widać przewidywał rozwój swojej kariery, a według polskich przepisów oficer musi się wykazać wykształceniem co najmniej średnim. Mieliśmy dużo takich przypadków, więc jesteśmy dociekliwi i sprawdzamy w kuratorium i w szkołach czy te dokumenty są prawdziwe.

Niepokojące są dyplomy z działu mechanicznego, bo to są najważniejsze osoby na pokładzie po kapitanie. Dlaczego mechanicy? Nie wiadomo. Może niektórym wydaje się, że silnik w samochodzie jest podobny do silnika okrętowego? Niektórzy z nich mieli świadectwo motorzysty lub… magazyniera. Potem widać doszli do wniosku że jest prostszy sposób „zrobienia” dokumentów niż nauka. Był też mężczyzna, który miał wszystkie dokumenty w porządku, ale… postanowił się odmłodzić.

– Odjął sobie 10 lat i występował o duplikaty książeczki żeglarskiej i dokumentów kwalifikacyjnych zgłaszając, że rzekomo zostały mu skradzione na którymś z lotnisk świata – wspomina Grażyna Ludwiczyńska. Mężczyzna poszedł na całość: przerobił sobie paszport. Nawet w dowodzie miał „odmłodzoną” datę. Sprawa była superpilna (nagły wylot), więc po złożeniu oświadczenia o odpowiedzialności karnej otrzymał książeczkę z błędną datą (z powodu awarii akurat nie można było dojść do kartotek). Sprawa i tak wyszła na jaw. Dlaczego to zrobił? Był zadbany i wyglądał młodo, natomiast armatorzy niechętnie zatrudniają 40 – 50-latków…

– Kiedyś mieliśmy sprawę pana, który miał u nas „lewy” dokument: dyplom II mechanika – dodaje specjalista z Urzędu Morskiego. – Zanim sprawa trafiła do prokuratury już był „starszym mechanikiem”. Minęły 2 lata – statek tonie na Atlantyku, a nasz delikwent dalej pełni tam swoją funkcję z „dyplomem” starszego mechanika. Tak więc są przypadki bardzo odporne nawet na sankcję sądową czy prokuratorską.

W Urzędzie Morskim najczęściej wpadają marynarze z fałszywym GMDSS lub świadectwem szkolnym. Natomiast 90 procent przypadków fałszerstw odkryto przy okazji potwierdzania autentyczności dokumentów dla obcych administracji.

Dokumenty, również marynarskie, są fałszowane od lat, ale obecnie wykrywa się więcej takich przypadków. Pomaga w tym technika – systemy elektroniczne dające możliwość błyskawicznej weryfikacji. Ważne są też przepisy międzynarodowe. Konwencja STCW 95 wymaga od administracji poszczególnych państw prowadzenia rejestrów wystawianych dokumentów. Każdorazowo trzeba też potwierdzać ich autentyczność tam, gdzie zostały wystawione. Przepisy Unii Europejskiej (dyrektywa 2001/25) wymagają egzekwowania autentycznych dokumentów i eliminowania fałszywych. Do Urzędu Morskiego w Gdyni trafił właśnie okólnik z IMO (Komitetu Bezpieczeństwa na Morzu) ustanawiający jak te dokumenty mają wyglądać, jakie standardy spełniać, ale również co administracje poszczególnych państw powinny robić i jak postępować w razie stwierdzenia fałszerstwa. Strona polska spełnia te wszystkie wymagania.

Przez całe lata fakt fałszerstwa dokumentów był postrzegany jako tzw. niska szkodliwość społeczna czynu i zagrożony był karą do 3 lat więzienia. Teraz zaostrzono kary i grozi za to do 5 lat więzienia. Na dodatek armatorzy niechętnie zatrudniają takie osoby, choćby na stanowiskach zgodnych z kwalifikacjami. Fałszerstwa prawdopodobnie jednak będą tak długo, jak długo będzie tak trudna sytuacja na rynku pracy, bo ludzie są gotowi posunąć się bardzo daleko, żeby zdobyć pracę. Tylko że potem mają dużo kłopotów.

Źródło: Głos Wybrzeża

Author: jaszewski

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *