Gdańsk w austriackiej kieszeni

Dług w wysokości 50 mln zł odkupi od Gdańska austriacki bank Kommunalkredit. Oznacza to, że wspólnoty mieszkaniowe, wobec których miasto miało nieuregulowane należności będą mogły przeprowadzić remonty. Nie jest to jednak recepta na rozwiązanie problemów związanych ze ściąganiem należności od lokatorów.

50 mln zł to długi czterech Przedsiębiorstw Gospodarki Komunalnej, które przejął Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych. Część tej kwoty stanowią zobowiązania miasta wobec Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej – za dostawę ciepła oraz Saur Neptun Gdańsk – za dostawę wody, reszta to nieuregulowane rachunki za czynsz przez lokatorów.

– To jedyne rozwiązanie w tej chwili, ratunek dla miasta, bo pozwala bardzo szybko uregulować długi PGM-ów – twierdzi skarbnik Gdańska Włodzimierz Pietrzak. – Na rachunki PGM, GPEC i SNG do 15 września br. wpłynie kwota 50 mln zł.

Długi Gdańska przejmie austriacki bank, który przedstawił najbardziej intratną ofertę. Wysokość rocznej stopy procentowej od 50 mln wyniesie 5,9 proc. Bank Millennium zaoferował 7,7 proc., a Deutsche Bank – 6,4. Przez 7 lat, co kwartał miasto będzie spłacało austriackiemu Komunnalkredit Bank 2 mln zł plus odsetki.

– Rozłożenie na raty rzeczywiście usprawni spłatę zadłużenia, ale nie oznacza to, że władze znalazły złoty środek na rozwiązanie podstawowego problemu, czyli zlikwidowanie przyczyny powstawania długów – komentuje Wiesław Kamiński, radny PO, przewodniczący komisji budżetowej. – Tę transakcję oceniam pozytywnie, gdyż partnerem dla miasta jest instytucja finansowa, a nie dziesiątki wierzycieli. Niemniej potrzeba sprawniejszego zarządzania i dużo większej mobilności windykatorów w egzekwowaniu należności, bo inaczej za rok, czy dwa znajdziemy się w podobnej sytuacji.

Kamiński nie wierzy, że zarządzanie dzięki sprzedaży długów nagle się poprawi, a lokatorzy zaczną płacić rachunki w terminie. Radny oczekuje więc od prezydenta determinacji w budowaniu mieszkań socjalnych. Wątpliwości formalnoprawne do transakcji jaką zamierza przeprowadzić miasto ma radny SLD Eugeniusz Głogowski. Jego zdaniem przy kwocie 50 mln zł powinien odbyć się przetarg, chyba że miasto dostało zgodę prezesa Urzędu Zamówień Publicznych.

– Zastanawiam się też, skąd miasto weźmie pieniądze na spłacenie tej sumy wraz z odsetkami. Rozumiem, że mają być one ściągnięte przez mieszkańców, bo skoro windykacja jest teraz nieskuteczna, to na jakiej podstawie urzędnicy sądzą, że się poprawi. Nie wiem też jak ta sytuacja ma się do budżetu, bo nie przypominam sobie, żeby w pozycji zobowiązania pojawiła się jakaś adnotacja prezydenta – mówi.

Władze Gdańska zadowala fakt, że dzięki transakcji wspólnotom mieszkaniowym nie grozi odcięcie mediów. Będą też mogły przeprowadzić remonty, na które miasto dotychczas nie dawało środków. Zdaniem Longina Mażewskiego, wiceprezydenta Gdańska ds. finansów w latach 1994-98, to desperacki krok władz świadczący o ich nieudolności zarządzania finansami miasta. Miasto powinno bowiem samo spłacać długi, a przede wszystkim zmniejszać wydatki i planować budżet tak, by w zadłużenie nie wpaść.

Źródło: Głos Wybrzeża

Author: jaszewski

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *