27 listopada w słupskim PKS-ie rozpocznie się strajk – zapowiadają związki zawodowe działające w przedsiębiorstwie. Jeśli faktycznie do tego dojdzie, to na trasę nie wyjedzie żaden autobus. Wiadomość ta z pewnością zdenerwuje wielu mieszkańców regionu słupskiego, bo z usług przewoźnika korzysta codziennie ponad 20 tysięcy osób! Co może powstrzymać strajk? – Tylko odejście dyrektora – twierdzą związkowcy.
Jak już informowaliśmy, o strajku zadecydowała większość z 323 pracowników, którzy głosowali w zeszłotygodniowym referendum (w słupskim PKS pracuje łącznie blisko 400 osób). Za były 273 osoby, przeciw – 50. Konflikt w PKS powstał m.in. dlatego, że – jak twierdzą związkowcy – dyrekcja ich szykanuje i zmusza załogę do przystąpienia do spółki pracowniczej, która w ramach prywatyzacji przejęłaby firmę.
– Strajkować będziemy do skutku, czyli do odwołania dyrektora Sylwestra Wojewódzkiego – mówi Kazimiera Kowalczyk, związowiec z NSZZ Pracowników PKS. – Nasza decyzja jest ostateczna i tylko jego odejście może to zmienić. 27 listopada od 5 rano na trasy nie wyjadą żadne autobusy. Musimy tak postąpić, bo inna forma strajku nie miałaby sensu. O swojej decyzji związkowcy powiadomili premiera, ministra skarbu i wojewodę pomorskiego.
Tymczasem w wydanym wczoraj oświadczeniu dyrekcja PKS stwierdza, że referendum w sprawie strajku było „nielegalne, przeprowadzone z pogwałceniem podstawowych zasad obiektywności, a wynik niewiarygodny i nierzetelny”. – Moim zdaniem także strajk będzie nielegalny. Jeśli do niego dojdzie, będzie to działanie na szkodę firmy – powiedział nam wczoraj dyrektor Sylwester Wojewódzki.
Wojewoda, który sprawuje kontrolę nad przedsiębiorstwami państwowymi w regionie, nakazał przyjrzeć się sytuacji w słupskim PKS Radzie Nadzorczej. Jednak czy w związku z zaostrzającym się konfliktem planuje on podjąć jakieś dodatkowe kroki? – Za sytuację w przedsiębiorstwie odpowiada dyrektor. Wojewoda ma nadzieję, że do strajku nie dojdzie – tyel ma do powiedzenia Anna Dyksińska, rzecznik prasowy wojewody pomorskiego. Rada Nadzorcza spotka się z dyrekcją i związkowcami dzisiaj.
A co na to wszystko pasażerowie? Rozmawialiśmy z nimi wczoraj na dworcu PKS w Słupsku. – Nie wiem, o co chodzi tym związkowcom, ale skoro chcą strajkować to pewnie mają powody, coś ich do tego zmusza – mówi Waldemar Żmuda z Trzebielina. Oburzona jest natomiast Maria Jurewicz z Potęgowa: – Czy oni serca nie mają?! Przecież nie wszędzie dojedzie się koleją, a ludzie muszą dotrzeć do szkoły czy pracy.
Źródło: Glos Słupski